Kości i popiół

Kobieta otworzyła oczy i ujrzała ciemność. Wystawiła ręce przed siebie i natrafiła na coś twardego. Gdy lekko to pchnęła, przesunęło się o kawałek i ujrzała szparkę, przez którą światło padło na jej twarz. Przymrużyła oczy i postarała się zmienić położenie ciężkiego przedmiotu. Przesuwała go tak długo, aż w końcu stanęła przed nią otwarta przestrzeń. Usiadła i rozejrzała się wokół. Znajdowała się na cmentarzu. Spojrzała w dół i zauważyła, że jej skóra jest okropnie zniszczona i wysuszona. Uświadomiła sobie, że ciało powoli się rozkłada, a ona nie ma na to najmniejszego wpływu. Usłyszała hałas kawałek dalej i spojrzała przed siebie. Ktoś zaczął wychodzić z grobu. Przyjrzała się dokładniej twarzy postaci i zdała sobie sprawę, że zna tego człowieka.

- … przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności – powiedział mężczyzna i kobieta usłyszała okropny huk. Odwróciła się w stronę, z której dochodził hałas i ujrzała ludzi z karabinami. Nie zdążyli się ukryć, zostali postrzeleni. Jedynym, co zapamiętała przed śmiercią był gest narzeczonego. Włożył na jej palec złotą obrączkę.
Spojrzała na swoją dłoń i zauważyła błyszczący sygnet na kościstym palcu. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że nie ma na nich żadnej skóry, więc określenie było jak najbardziej trafne.
Podniosła się powoli z grobu i stanęła na miękkiej, zielonej trawie. Wydawała się taka ciepła i żywa… Kobieta ogromnie jej tego zazdrościła.
Ruszyła przed siebie i odruchowo znów spojrzała w dół. Jej biała suknia ślubna była ubrudzona ziemią, a w piersi znajdowała się dziura, przy której zaschło mnóstwo krwi. Dotknęła miejsca postrzałowego, lecz nie poczuła kompletnie niczego.
Doszła do swojego narzeczonego i zauważyła, że jest w takim samym stanie jak ona. W dłoni jednak trzymał bukiet zwiędłych róż i patrzył na nią wyczekująco.
- Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności – powiedziała i włożyła mu na palec swoją, którą chwilę wcześniej wyczuła w maleńkiej kieszeni.
Kobieta przypomniała sobie, że stoją przy pustej płycie nagrobnej. Zaczęła się w nią intensywnie wpatrywać i ujrzała, że na jej powierzchni zaczynają się pojawiać litery. Miała wrażenie, że ktoś wydrąża je w płycie, lecz nie widziała ani nie czuła obecności nikogo poza jej narzeczonym.
Spojrzeli sobie w oczy i trwali tak przez kilka chwil. Ich kościste dłonie złączyły się ze sobą. Mężczyzna upuścił róże pod nagrobek. Po chwili na płycie ujrzeli napis „Ogłaszam Was Mężem i Żoną”. Rzucili się sobie w ramiona, a ich usta złączyły się w pustym pocałunku.
Ich twarze zaczęły formować się w gołe czaszki, a ciała w szkielety. Obrączki stanęły w ogniu, a następnie zmieniły się w popiół, który jakąś dziwną mocą nadal utrzymywał się na ich palcach. Nie były złote, lecz czarne i ciężkie.
Odsunęli się od siebie i spojrzeli głęboko w oczy. Kobieta poczuła, jak jej serce zaczyna bić. Rozszerzyła żebra i podała pulsujący narząd swojemu mężowi. Kości nie stawiały żadnego oporu, ale też nie zostały złamane. Kobieta miała wrażenie, że są wykonane z czegoś nienaturalnie giętkiego. Zauważyła, że mężczyzna zrobił to samo.
Trzymali teraz na dłoniach swoje serca. On wziął jej, a ona jego. Przytuliła je do swoich żeber, a on ucałował jej narząd z wielką czcią.
Kobieta usłyszała głośny świst wiatru i po chwili ich kości rozsypały się przed nagrobkiem. Na płycie został wyryty napis „I śmierć ich nie rozłączy”.