Gotowość



Leżała w kompletnych ciemnościach. Przynajmniej tak jej się wydawało. Nie pamiętała już, jak się tu znalazła - przez kogo ani po co również. Jedynym, czego mogła być pewna to to, że nadal żyła. Czuła wybijające konkretny rytm serce, niezmienny od tylu lat. Za każdym razem uspokajał ją w gorszych chwilach, tylko przy nim całkowicie czuła się sobą. Nie wiedziała, jak mogłaby podzielić się skrywanymi w jej wnętrzu uczuciami ze światem czy chociażby ludźmi. Nie umiała się komunikować, ale równocześnie nie chciała, więc nie czuła się z tym źle. Można było spokojnie stwierdzić, że to właśnie dzięki temu było jej prościej - gdy nie musiała wchodzić z niczym ani nikim w jakąkolwiek interakcję. Nie nadawała się do kontaktów międzyludzkich, co uświadomiła sobie już dawno temu. Nie potrzebowała ich jednak do szczęścia ani po to, by czuć się spełnioną. Samotność w pełni jej wystarczała.
Zamrugała oczami i zaczęła zastanawiać się nad tym, czy oślepła, czy po prostu została zamknięta w ciemnicy. Nie zamierzała panikować - chciała w pełni wykorzystać dany jej czas do spędzenia go we własnym towarzystwie. Nienawidziła, gdy ktoś marnował cenne chwile, które poświęcała samej sobie. Nie trawiła intruzów ani wszelkich osób zakłócających jej komunikację z kimś, kogo w pełni rozumiała. Nigdy nikt nie przemówił do niej w równie odpowiedni sposób, co ona. Między innymi dlatego nie zamierzała wchodzić w relacje międzyludzkie - ponieważ nie rozumiała ludzi. W drugą stronę działało to równie sprawnie - nikt tak naprawdę nigdy nie starał się jej zrozumieć. Podczas gdy powinna zachodzić jakaś równowaga, nie było jej wcale, oznak również brak. Jedyną harmonię, jaką osiągała, była ta wewnętrzna - gdy żyła w zgodzie z samą sobą.
Krzyknęła i umilkła. Nie usłyszała echa, więc ponownie wydobyła z siebie wysoki dźwięk. Tym razem również nic nie doszło do jej uszu, lecz zrobiła to jeszcze parę razy. Z każdym kolejnym czuła uciekającą z niej energię, a w jej umyśle panował totalny chaos. Starała się poukładać zbłąkane myśli i wyprane z uczuć wizje. Nie chciała doświadczać kompletnie niczego, tym bardziej rozpamiętywać. Miała ochotę zapomnieć, zerwać wszelkie więzi z przeszłością, która zdawała się dopadać ją na każdym kroku. Nie wiedziała, jak poradzić sobie z wszystkim, co powoli zaczynało ją przygniatać. Krzyknęła więc ponownie i wydobyła z siebie ciężkie emocje, skryte głęboko na dnie jej duszy. Poczuła coś na kształt ulgi, jak gdyby jej serce zostało uwolnione od oplatającego go ciasno ciernia.
Upadła gładko na ziemię, nie robiąc przy tym żadnego hałasu. Jej zwiewna sukienka przygotowała dla niej podłoże, zanim dziewczyna zdążyła go dotknąć. Podczas kontaktu z ziemią, nie odczuła kompletnie niczego. Doznała wrażenia, jak gdyby wpadła w ułożoną z puchu zaspę i niemalże całkowicie w niej utonęła. Poczuła, jak jej oddech przyspiesza i skupiła się na rytmie bicia serca, by jakoś się wyciszyć. Po sekundzie jednak po ciele przemknęły jej ciarki, wywołując impuls, który pobudził ją do działania. Nie mogła biernie obserwować, musiała coś zrobić. Przekręciła się na plecy i szybko uniosła ręce w górę, po czym je opuściła. Ponowiła ruch, a następnie zmieniła pozycję, obracając się na brzuch. Podkurczyła nogi i kucnęła, by wykonać przewrót w przód, po czym stanęła na rękach i znów gładko opadła na ziemię - najpierw dotykając podłoża jedną stopą i badając grunt, a następnie drugą. Poczuła, jak wzdłuż jej kręgosłupa przebiega pojedyncza ciarka, na co wzdrygnęła się i skuliła ramiona, gdy stanęła już w pozycji wyprostowanej.
Wykonała nogą duży wymach przed siebie, jak gdyby chcąc zadać komuś bolesny cios. Nie było tam jednak nikogo oprócz niej. Drugą nogą zrobiła to samo, ponownie obejmując nią duży zakres obszaru. Po krótkiej chwili wyrzuciła jedną z nich w bok, unosząc się przy tym lekko do góry jak baletnica, po czym klęknęła na ziemi i zaczęła turlać się w bok. Nie wpadła ciałem na nic, co mogłoby ją w jakikolwiek sposób spowolnić lub zatrzymać. Po paru sekundach sama nie była już pewna, czy stanęła, czy nadal się przemieszcza. Jedynym, co wiedziała, było to, że w głowie znów zapanował chaos. Przez moment miała wrażenie, że wszystkie głosy, które słyszała, ucichły. Teraz jednak wróciły, i to ze zdwojoną siłą. Dziewczyna próbowała je wyłączyć, ale bezskutecznie. Dwa jednak wybiły się ponad ogólny szmer, usłyszała je bardzo wyraźnie. Dialog między mężczyzną a kobietą.
- Gotowa?
- Na co?
- Życie.