Obawa


Wciągał w nozdrza przyjemny zapach jej ciepłego ciała, starając się ignorować te napływające z otoczenia, które zdawały się psuć cały klimat. Próbował się wyciszyć i skupić na oddechu dziewczyny, ale grająca wokół głośna muzyka niemalże całkowicie zagłuszała wszelkie odgłosy, jakie mogły zarejestrować jego uszy. Zamykał oczy, by dokładniej skupić się na wszelkich doznaniach, ale z tyłu głowy wciąż miał obraz miejsca, w jakim się znajdowali i wybicie go z umysłu graniczyło z cudem.
- Nie przestawaj - poprosiła dziewczyna, biorąc zaraz po tym głęboki wdech.
- Próbuję... - przyznał, po czym rozejrzał się na boki, by upewnić się, że niczyj wzrok nie jest skupiony na ich zamkniętych w tańcu ciałach.
Wtem usłyszeli wystrzał pistoletu i zamarli, nie chcąc zrobić jakiegokolwiek zbędnego czy gwałtownego ruchu. Spojrzeli sobie w oczy, by upewnić się, że oboje nadal kontaktują, po czym na ciała oceniając, czy są cali i zdrowi. Żadne z nich nie miało na sobie najmniejszego zadrapania, co nie zmieniało faktu, że niedaleko nich coś się wydarzyło. W pośpiechu zarzucili na siebie ubrania i wybiegli jak burza z pokoju, przekręcając wcześniej klucz w zamku, by móc wydostać się do jeszcze bardziej dusznego holu.
Ujrzeli biegających w popłochu ludzi - niektórych w ich poprzednim stanie, a innych w odświętnym niemalże od stóp do głów. Prawie każdy trzymał coś w dłoni - jak nie szklankę lub butelkę, to papierosa albo telefon. Istna mieszanka zainteresowań. W powietrzu nadal unosił się mdlący zapach, w którym mieszały się ze sobą alkohol, tytoń oraz wiele więcej. Ludzie zbiegali w dół po schodach, zachłannie chwytając się poręczy, jak gdyby była ich ostatnią deską ratunku. W pewnym sensie mogło się to zgadzać. Niektórzy ześlizgiwali się ze stopni, ale wtedy osoby towarzyszące od razu podnosiły je do pionu, by móc ułatwić dalszy bieg. W uszach ciągle dudniła głośna muzyka, nie pozwalając skupić myśli.
Chłopak chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę ludzi, którzy porwali ich swoim prądem. Pokonali schody w tak zawrotnym tempie, że osoby przyglądające się temu z boku mogłyby spokojnie stwierdzić, że po prostu spłynęli z góry na dół. Po chwili jednak wpadli na ścianę stworzoną z ludzkich ciał, albowiem wszyscy, którzy znaleźli się przed nimi, stali zapatrzeni w rozgrywającą się scenę. Na ziemi leżała młoda dziewczyna, a w jej klatce piersiowej ziała dziura, z której strumieniem wypływała krew. Wsiąkała w biały jak puch dywan, tworząc kolorem coś przypominającego watę cukrową. Ledwo obecne oczy przeskakiwały z osoby na osobę, niemo wołając o pomoc. Usta były lekko rozwarte, próbując wydać z siebie ostatnie tchnienie, ale nie będąc w stanie. Wszyscy stali zapatrzeni w scenę jak obrazek, nikt nie był w stanie się poruszyć ani jakkolwiek udzielić pomocy umierającej dziewczynie. Żadna z osób jednak również nie czuła takiej potrzeby, z wewnątrz czy zewnątrz. Ludzie odnosili wrażenie, że odgrywa się między nimi coś, co powinno mieć miejsce, jak gdyby naturalna kolej rzeczy. Pozwalali dziać się temu, co nigdy tak naprawdę nie powinno było się wydarzyć.
Dziewczyna mocno zgięła palce, by chwycić chłopaka za rękę, a tym samym dodać sobie otuchy, ale nie napotkała w tamtym miejscu gładkiej skóry, a twardy spust pistoletu, na którym zacisnęła palec wskazujący. Sekundę potem uniosła broń przed siebie i zaczęła mierzyć w każdą stojącą na piętrze osobę. Poczuła strach, a zaraz potem żądzę mordu. Te dwa skrajne uczucia mieszały się w niej, przechodząc gwałtownie z jednego w drugie, a ona nie była w stanie ich w żaden sposób okiełznać. Udało jej się jednak wypuścić broń z ręki, która z hukiem uderzyła w ziemię i wypaliła w stronę martwej już dziewczyny. Jak się jednak okazało, kula dopiero wtedy przeszyła ją na wylot, przez co bezwładne ciało upadło na miękki, puszysty dywan i zaczęło barwić go na różowo. Dziewczyna doznała déjà vu. A co, gdyby była na jej miejscu - za to sprawczynią zbrodni stała się niewinna istota, leżąca na dywanie? Nie umiała pozbyć się z głowy myśli, że coś tu wyraźnie nie gra. Nie panowała nad sobą i nie potrafiła zaakceptować myśli, że to mogło wydarzyć się naprawdę. Dopiero gdy zaczęła się nad tym głębiej zastanawiać, uświadomiła sobie, że dziewczyna leżąca na ziemi jest jej totalnym przeciwieństwem. Nie była w stanie dokładniej tego wyjaśnić, ale czuła wewnątrz siebie, że to całkiem inna osoba, jak gdyby jej odbicie w krzywym zwierciadle, ale w pewnym sensie lepsze - poza tym, że nieżywe.
Zamrugała parę razy i uświadomiła sobie, że znalazła się z powrotem pod chłopakiem. Spojrzała w jego oczy, które zdawały się przeszywać ją na wylot - niemalże jak kula z wystrzału. Wiedziała, że są blisko kulminacyjnego momentu, ale nie czuła się gotowa. Chciał to wyczytać z jej oczu i zobaczyć, że nie może zwlekać. Nie miał zamiaru zadać jej bólu, ale wiedział, że sam musi podjąć tę decyzję.
- Gotowa?
Pokręciła szybko głową i zacisnęła wargi, po czym uciekła wzrokiem, nie chcąc się bardziej przed nim obnażać. Wyczytał już z jej twarzy wystarczająco.
Jedynym, co zdążyła zarejestrować, zanim zamknęła oczy, był chłodny palec przyciśnięty do jej skroni, przywodzący na myśl lufę pistoletu, a po tym wystrzał. Nie potrafiła jednak do końca określić, czy to właśnie on przeszył jej ciało bólem.


Opowiadanie inspirowane piosenką Gorillaz – Sex Murder Party