Pętla

            Zdarzały się dni, kiedy wirowała w tańcu po domu, odbijając się od ścian i mebli. Ściskała w dłoni białą chustkę i unosiła w powietrzu, pozwalając jej wykonywać taneczne ruchy. Stąpała boso po łące, czując wszelkie nierówności terenu pod stopami, ale także miękką jak puch trawę, która przyjemnie łaskotała ją w łydki, gdy dziewczyna zapuszczała się na gęstsze obszary. Biszkoptowa suknia wirowała wokół niej, dotrzymując jej kroku w  tańcu lepiej niż niejeden partner, z którym miała okazję bawić się w trakcie ostatnich lat. We włosy miała wpięty wianek utworzony ze zbóż, przez co czasami pojedyncze ziarna odczepiały się gdzieniegdzie i tworzyły własne zdobienia na ciemnych włosach.
            W deszczu także potrafiła znaleźć pociechę. Niekiedy wybiegała w największą ulewę i pędziła prosto przed siebie, do najbliższego lasu. Na szczęście w pobliżu jej domu był jeden, któremu ufała najbardziej, i do niego najczęściej kierowała swoje kroki. Uwielbiała znikać między koronami drzew i biec, nie zatrzymując się i nie zważając na przeszkody czyhające po drodze. Miała dziwny dar rozpoznawania pogody, zanim ta dobrze sama się nie określiła, dzięki czemu na dni takie jak ten była przygotowana. Biegnąc, powiewały za nią poły czarnego płaszcza, a nogi delikatnie muskał materiał sukienki, która z każdą kolejną sekundą coraz bardziej nasiąkała deszczem. Dziewczyna wciągała w nozdrza zapach kojącej wszelkie bóle ulewy, przy czym na jej twarz automatycznie wychodził szeroki uśmiech.
            Nie wszystkie dni była jednak w stanie celebrować w zgodzie z naturą. Czasem pragnęła zostać sama dla siebie, swoich myśli i wewnętrznego głosu, którego nigdy nie udało jej się rozpoznać ani określić. Na początku myślała, że kierując się nim, podąży zgodnie z wolą rozumu, lecz bywały chwile, gdy czuła mocne ukłucia serca i była święcie przekonana o tym, iż to właśnie ono podpowiada jej, którą ścieżkę powinna wybrać. Dziewczyna prowadziła dosyć chaotyczne życie, w którym jasne określenie sytuacji graniczyło z cudem - gdy była w stanie stwierdzić, co dzieje się w jej wnętrzu, a co tak naprawdę okazuje poprzez swoją zewnętrzną powłokę.  Nigdy jednak nie czuła, by wyrażała emocje wystarczająco mocno i bała się, że może tym zranić innych ludzi, nie będących w stanie odczytać jej intencji ani szczególnych spojrzeń, jakie im posyłała, świadomie lub nie.
            Czasami nawiedzały ją widma przeszłości, z którymi nie zawsze była w stanie sobie poradzić. Rozmawiała zarówno z nimi, jak i ze sobą – w sferze widzialnej oraz niewidzialnej – lecz nie dostrzegała efektów, choć takowe powinny się pojawić już dawno temu. Im więcej obowiązków i zmartwień miała na głowie, tym mniej męczących wspomnień i mniej czasu na ich analizowanie. Dlatego tak łapczywie chwytała się wszystkiego, co mogłaby robić i jakkolwiek odciążyć swoje myśli, choć na krótką chwilę. Momentami była społeczna i pragnęła otaczać się ludźmi, by następnym razem uciekać od nich najdalej jak tylko mogła, z myślą, by nigdy nie wrócić. Odnosiła wrażenie, że żyją w niej dwie osoby, czasem nawet więcej. Jedyna kwestia, której była pewna, to ta, że żadna z osobowości nigdy nie przejmie nad nią kontroli do tego stopnia, by wyciszyć inne lub stanowić dla nich jakiekolwiek zagrożenie. Wszystkie z nich żyły w jakiejś dziwnej symbiozie, dzięki której dziewczyna rozumiała swoje życie i otaczający ją świat na parę różnych, czasem całkowicie od siebie odległych, sposobów.
            W końcu jednak przychodził ten dzień, który zapętlał wszystko i wydarzenia następowały po sobie w identycznej kolejności i odstępie czasowym. Z jednej strony nie było w tym nic dziwnego, bo dziewczyna wiedziała, że ten moment musi nadejść, ale z drugiej nigdy do końca nie wiedziała, kiedy to się stanie i co właściwie jest tego powodem. Nie raz zastanawiała się, z czego wynika ta pętla, przez którą wszystko, czego doświadczyła i o czym myślała, wraca do punktu wyjścia, by następnie odbyć identyczną wędrówkę jak wcześniej, kończącą się czymś… co nie miało końca, a także początku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz